
Od najmłodszych lat chciałam zostać pilotem samolotu wojskowego, architektem albo weterynarzem. Nic z moich marzeń nie wyszło z przyczyn różnych, wiadomo 🙂 A teraz u naszego starszaka już od ponad roku obserwuję niesamowity ciąg do wozów strażackich, jazdy na sygnale i koloru czerwonego. He! Staś, gdy dorośnie, planuje gasić największe pożary, ratować pasażerów z rozbitego auta i ściągać koty z drzew! Będzie silny, szybki, zwinny! I nie przestraszy się niczego! Dla treningu – zakłada czerwony rowerowy kask z rysunkiem strażaka i… biega po podwórku z sikawką od węża ogrodowego, krzycząc w niebogłosy eo, eo, eo!
– Mamo, chcę zobaczyć z bliska prawdziwy wóz strażacki – powiedział w minionym tygodniu Staś.
– Już się robi! – zakrzyknęła Mama Ewa i pędem wykonała telefon do najbliższej bazy strażaków 🙂 Kilka ustaleń, aparat i w drogę do OSP Otwock-Wólka Mlądzka! A co tam! Niech się chłopak cieszy – będzie na bogato!
PIERWSZE ZETKNIĘCIE Z POTĘŻNYM WOZEM STRAŻACKIM! WOW!
OGLĄDALIŚMY Z BLISKA WYPOSAŻENIE WOZU STRAŻACKIEGO. ZASTANAWIALIŚMY SIĘ, DO CZEGO SŁUŻĄ STRAŻAKOM: AGREGAT PRĄDOTWÓRCZY, SIEKIERA, MŁOT. TAKI WÓZ MA DOPUSZCZALNĄ MASĘ CAŁKOWITĄ 18 TON, ROZPĘDZA SIĘ DO 120KM/H, A WYCIĄGARKA MA 30-METROWĄ LINĘ! JEGO OGROM ZROBIŁ NIEZŁE WRAŻENIE NA DZIECIACH!
A że książki dziecięce mam ze sobą zawsze i wszędzie, przy wozie strażackim zaskoczyłam moje dzieci nowością od Wydawnictwa Babaryba.
„Brum brum brum. Pojazdy. Księga dźwięków”, Iga Kowalczyk & Marc Marra, Wydawnictwo Babaryba, 2021

Dzieci powitały książkę z entuzjazmem i doprawdy ciężko im było zdecydować, czy chcą ją czytać i oglądać, wsiąść do eo eo, czy buszować w strażackim garażu! Koniec końców na terenie OSP Otwock-Wólka Mlądzka spędziliśmy baaaardzo dużo czasu, uważnie poznając sprzęty strażaków, poczytując „Brum brum brum” i obserwując adepta czyszczącego przyłbice hełmów po akcji. Ale do brzegu.
Dla kogo jest książka „Brum brum brum. Pojazdy. Księga dźwięków”?
Książka celuje w przedział wiekowy 10-24 miesiące (więc jest wykonana z solidnego kartonu i mocno sklejona). W tym okresie dzieci rozpoczynają oraz rozwijają swe zainteresowanie pojazdami. Ważne są dla nich wydobywane dźwięki, kolorystyka oraz ruch.
Mały czytelnik znajdzie w książce odpowiedzi na proste pytania: Jak robi auto? Brum brum brum. Jak robi tramwaj? Dryń dryń dryń.
Maluch odszuka tu rozwiązania zagwozdek (jest to szczególnie pomocne dla rodziców, gdy już sił, słów i energii nie starcza na ciągłe wymyślanie odpowiedzi na niekończące się a dlaczego, a po co, a kiedy?). Dowie się zatem: Jak robi koparka? Kop kop kop. Jak robi parowiec? Pyk pyk pyk. Wpadlibyście na to?… No właśnie 🙂
Czy książka sprawdzi się dla dzieci >24msc życia?
TAK! Jest tu pole do puszczenia wodzów fantazji – spójrzcie na zdjęcie poniżej – to z rowerem. Rowerzysta ucieka przed psem, a z koszyka wypadają mu kiełbaski! Czy zdąży? A może: rowerzysta nie ma kasku! Przecież jazda bez kasku może skończyć się niebezpieczną kraksą!
Tego typu historyjki możecie snuć z dzieckiem, które etap dzyń dzyń dzyń, naukę kolorów i podstawowych nazw własnych ma już za sobą.
Wyciśnijcie tę książkę na maksa!
Co wartościowego w „Brum brum brum. Pojazdy. Księga dźwięków”?
- wyrazy dźwiękonaśladowcze – tu od nich aż kipi! W relacji rodzic-dziecko, w okresie pierwszych dwóch lat życia malucha, powtarzane są one jak mantra. Nie ma pięciu minut, bez ziuuuuu, dzyń dzyń i pyr pyr. I dobrze! Bo onomatopeje to doskonały sposób na rozćwiczenie języka i policzków – a nawet mięśni całej buzi! Może nawet nie zdajecie sobie z tego sprawy, że częste brum brum i zummmm zummmm, to jedne z najlepszych ćwiczeń logopedycznych, które serwujecie dziecku i sobie, bez potrzeby wizyty u logopedy! A ile przy tym śmiechu, eksperymentowania z głosem i możliwościami wokalnymi. To czas przedniej zabawy w odgadywanie pojazdów, konkurowanie kto głośniej? i dotlenianie mózgu. Ta rozrywka niesie wiele korzyści dla rodziców – rozluźnienie po stresujących spotkaniach w firmie, relaks po staniu w korkach ulicznych, odskocznię od rodzicielskich rozterek.
- barwy – proste i intensywne. Łatwo je nazwać nawet mężczyznom (heh!), bo na przykład zielony jest po prostu zielony (a nie miętowy, turkusowy czy morski).
- kształty pojazdów, ludzi i zwierząt – wyraziste i duże, bez zbędnych elementów, ale za to często z estetycznymi dodatkami (kropki, motyle w polu, kreski symbolizujące ruch).

Książka jest minimalistyczna w treści i formie, więc daje przestrzeń na śmiech, swobodną interpretację i eksperymentowanie z głosem. Poręczny format około 20x20cm sprawia, że prędko wskakuje do torby, plecaka i wózka. Można ją zabrać na wakacje, plac zabaw czy w kolejkę do stomatologa (tudzież do bazy strażaków:) )
A…. żeby nie było, że zapomnę – książka nie jest monotematyczna – nie tylko o wozach strażackich 🙂 Znajdziecie w niej między innymi tramwaj, sanie i traktor.
Co na minus w „Brum brum brum. Pojazdy. Księga dźwięków”?
NIC! Nie mam do czego się przyczepić. „Brum brum brum” jest ładnie wydane, nie szczędzono środków na karton, treść odpowiednia dla dziecka w 10-24 miesiące.
Basia (niespełna 2 lata) zachwycona! A Stasiek (prawie 4 lata) chętnie pokrzykuje eo eo eo! i jedzie z „Brum brum brum” na ratunek!
Książkę „Brum brum brum. Pojazdy. Księga dźwięków” kupicie na oficjalnej stronie internetowej Wydawnictwa Babaryba.
Przeczytaj inne moje recenzje książek dla dzieci Wydawnictwa Babaryba.
I pamiętajcie numer do straży: 998, a nóż widelec Pani ze zdjęcia poniżej przyjedzie EO EO EO… i Was uratuje 🙂
